To dobry czas w Pani życiu zawodowym. Kilka tygodni temu zakończyła się edycja programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo“, w której brała Pani udział. Kto Panią namówił? Czy do wzięcia udziału w programie była Pani przekonana i zdecydowała się szybko, czy jednak ktoś dopingował Panią szczególnie w tej decyzji?
- Choć zdarzało mi się oglądać program, nie przypuszczałam nigdy, że wezmę w nim udział. Wydawało mi się, że to trudne i stresujące wyzwanie. Mi samej nigdy nie wpadłoby to do głowy, ale Małogosia Socha na jednej z imprez, powiedziała, że to idealny program dla mnie. Muszę przyznać, że na początku byłam sceptycznie nastawiona do jej pomysłu, ale dużo o tym myślałam, więc kiedy mnie zaprosili na casting, poszłam i…wygrałam. Wtedy nie było odwrotu.
Co najbardziej podobało się Pani w formule programu?
- Prawdopodobnie nigdy w życiu nie zagrałabym faceta, gdyby nie…ten program. Tu wcieliłam się aż w sześciu.
Która z programowych metamorfoz była najtrudniejszą, najbardziej wymagająca?
- Według mnie najbardziej wymagającą metamorfozą był Robert Gawliński. Bardzo dużo nad nim pracowałam. Chciałam bardzo wiernie oddać jego głos, manierę, szukałam odpowiedniej barwy. Rzeźbiłam każde słowo i bałam się, że nie będę w stanie tego spamiętać.
Gdyby miała Pani ze wszystkich wskazać swoją najważniejszą z metamorfoz, na którą mogłoby paść? Czy na Stanisławę Celińską?
-Tak, mogłoby paść na Stanisławę Celińską. Jej utwór na castingach zaśpiewałam jako żart, po czym stwierdzono, że to piosenka idealna na pierwszy odcinek dla mnie.
Jak ocenia Pani tę przygodę? Czy już zatęskniła Pani za programem?
- Nie zdążyłam jeszcze pomyśleć o tym, że program się skończył. (Śmiech.) Wpadłam w wir pracy i nie miałam okazji jeszcze odpocząć.
Czy w czasie trwania programu nie miała Pani problemu z pogodzeniem reszty obowiązków zawdowych?
- Na szczęście równolegle z programem miałam tylko jedno inne zobowiązanie zawodowe. Jednak prawdą jest, że ten program jest zazdrosny o czas i chce być sam, jedyny. (Śmiech.)
Przejdźmy do powodu Pani pobytu w Jastrzębiu Zdroju. Wystąpi Pani w spektaklu „Żona do adopcji“. Spektakl pokazuje stabilizację życiową, która nagle staje na głowie. Co może Pani opowiedzieć o swojej postaci?
- Tak naprawdę w sztuce gram cztery postaci. Skupmy się jednak na początek na tytułowej bohaterce, czyli żonie. To typowa, roztrzepana blondynka. Pojawia się w tzw. „przelocie“, ponieważ odlatuje na ślub koleżanki. Oprócz żony, pojawiającej się na początku i na końcu. Występuję również jako harcerka, fanka aerobiku oraz „hetera“ z ośrodka adopcyjnego.
Czy wykreowanie czterech postaci w jednym spektaklu jest bardzo wymagające?
- Dwie role są malutkie, ale z pozostałymi dwoma muszę uważać, ponieważ jest tam dużo do mówienia, a nie mogę sobie pozwolić, żeby dwie postaci przedstawiać tą samą manierą. Fajne zadanie. Cieszę się, że chłopaki zaprosili mnie do współpracy. Z nimi nie można się nudzić!
Jakie cechy charakteryzują Pani bohaterkę? Czy są takie, które Was łączą?
- Kiedy budujemy rolę zawsze pozostaje w niej jakiś wycinek z nas.
Do jakich widzów skierowany jest spektakl?
- Do wszystkich od 16tego roku życia do końca (Śmiech.)
Najbardziej lubi Pani takie role komediowe, czy jednak również dramatyczne?
-Już dawno dramatycznej roli nie grałam, (może i dobrze), bo rola komediowa nie jest łatwa, a daje bardzo dużo satysfakcji.
Gdzie czuje się Pani pewniej, w teatrze, czy przed kamerą?
-Telewizja wymaga mniejszej koncentracji, a na scenę musisz wyjść i skoncetrować się na cały czas trwania spektaklu. Film rządzi się krótszą chwilą koncentracji.
Mam wrażenie, że równie świetnie jak na scenie, czy przed kamerą, czuje się Pani również podczas pisania bloga na BlogStar. Co jest Pani inspiracją do pisania? Rozpiętość tematów ma Pani ogromną.
- Lubię pisać, ale to chwilę trzeba pomyśleć, a ja ciągle nie mam czasu… Marzy mi się, by sobie poleniuchować.
Zaciekawił mnie szczególnie jeden z tematów, który Pani poruszała. Mianowicie – „Sposoby podejścia do pracy“. A w jaki sposób Pani podchodzi do swojego zawodu?
-Różnie. Raz, jak do jeża, innym razem, jak do kieratu. Tak serio, z radochą podchodzę do pracy. Zawód, który wybrałam uważam za właściwy.
Rozmawiała: Mariola Morcinková
Wasze Komentarze
Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.