To efekt pracy z psycholog Darią Abramowicz. Iga Świątek jest jedną z nielicznych tenisistek, które współpracują nie tylko z trenerem, ale i psychologiem sportowym. Tenisistka od początku tego roku zmaga się z ogromną presją. Jeszcze w ubiegłym roku była postrzegana jako jedna z najzdolniejszych zawodniczek młodego pokolenia. Wraz z wygraniem turnieju na kortach Rolanda Garrosa oczekiwania w stosunku do niej są coraz większe. Z presją nie zawsze łatwo jest sobie poradzić. Przekonało się o tym wiele tenisistek, które po wygraniu dużego turnieju nie były później w stanie zbliżyć się do takiego wyniku.
– Najważniejsze w tym wszystkim jest po prostu to, żeby nie mieć oczekiwań. Zauważyłam, że im miałam więcej oczekiwań w stosunku do swojej gry, tym częściej te oczekiwania się nie spełniały i grałam gorzej. A czasami właśnie jak czuję, że nie jestem w tej dyspozycji, w której powinnam, to odpuszczam z oczekiwaniami i myślę sobie: dobrze, nieważne, co się stanie, po prostu chciałabym zagrać dobry tenis. Właśnie wtedy mój poziom się poprawia – tłumaczy tenisistka w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle podczas konferencji firmy Xiaomi, której została ambasadorką.
Według bukmacherów to właśnie Iga Świątek ma największe szanse na wygranie French Open. W dużej mierze to zasługa niedawno wygranej imprezy WTA 1000 w Rzymie. W turnieju grały niemal wszystkie zawodniczki z czołowej piętnastki rankingu, w tym liderka – Ashleigh Barty czy Serena Williams, która wciąż poluje na 24. tytuł wielkoszlemowy. Puchar za zwycięstwo podniosła jednak Iga Świątek, choć w pierwszych trzech rundach wygrana przychodziła jej z trudem. W meczu z Barborą Krejcikovą broniła nawet dwóch piłek meczowych.
– Mam czasami takie momenty, że moje nastawienie może się zmienić z dnia na dzień. To jest też efekt pracy z moim psychologiem, bo właśnie Daria Abramowicz często powtarza, że to wszystko zależy od mojego nastawienia. Nastawienie naprawdę można zmienić bardzo szybko, nawet w 30 sekund, i ten turniej właśnie był tego potwierdzeniem – podkreśla. Polska tenisistka tłumaczy, że stara się nie nakładać na siebie zbyt dużej presji.
Podkreśla, że kiedy była nieco młodsza, przegrywała spotkania, w których nie grała najlepiej. Jako perfekcjonistka miała do siebie pretensje, kiedy podczas meczu nie pokazywała tego, co na treningach. W Rzymie potrafiła to przezwyciężyć. Co więcej, po nie najlepszych spotkaniach w początkowej fazie turnieju od ćwierćfinału grała już tylko lepiej. W drodze po tytuł pokonała dwie rywalki z czołowej dziesiątki rankingu, w finale nie dając żadnych szans Karolinie Pliskovej, która w całym spotkaniu wygrała zaledwie 13 piłek.
– Często po gorszym graniu przychodzi peak i moment, gdzie wszystko zaczyna wychodzić. Kluczem jest, żeby te momenty mieć właśnie na najważniejsze turnieje i najważniejsze momenty, żebym potrafiła wygrywać mimo tego, że nie czuję się w najlepszej dyspozycji albo nie czuję się pewna. Powoli się tego uczę, bo np. nawet w zeszłym roku, kiedy nie czułam się z czymkolwiek perfekcyjnie albo idealnie, to już potrafiłam postawić się na przegranej pozycji. Nie było to zbyt konstruktywne, a teraz właśnie potrafię uczyć się na tych błędach i poprawiać nawet w trakcie turnieju – tłumaczy Iga Świątek.
Wasze Komentarze
Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.