Być może poza Waszym zainteresowaniem i odpowiednim spojrzeniem na przedstawiony temat.
Kiedy sięgałem po Zabójcę z sąsiedztwa miałem i wciąż mam przed oczami historię Chloe i to, co się wydarzyło tamtego dnia. Teraz, stojąc przed drzwiami tego domu, zanim Cher opowiedziała swoją historię - uświadomiłem sobie, że Alex Marwood już dokonała czegoś niemożliwego, co w literaturze tak rzadko się zdarza.
Intensywność myśli, uczuć, doznań... Już od pierwszych stron emocje rosły, a wraz z nią nasza sympatia, choć też stopniowa niechęć na podłość Kamienicznika i pogarda względem poczynań Kochanka.
Swoją przystań znalazła w tym domu Collette, przystań pozornie bezpieczną, choć nie mogła być pewna dnia, ani godziny. Zbyt wiele wydarzyło się w jej życiu przez ostatnie lata, potrzebny był spokój, miejsce, które być może po raz pierwszy będzie mogła nazwać swoim domem. I jak dwa bieguny, tak są Vesta i Cher.
Babcia dla tych, którzy nie mieli tego szczęścia, aby mieć babcię, ale też dobra dusza tego domu. Tak często myślała o niej Cheryl, która w zaskakujący sposób zyskała moją sympatię. Na jej drobne barki spada ciężar tej mrocznej poniekąd opowieści i to ona będzie miała wiele mądrego do przekazania, choćby o tym, jak zbiera się jabłka.
- Poszłam na jabłka - mówi Cher.
- Na błoniach kupa luda.
- Jabłka? Nigdy nie widziałam tam żadnych jabłoni.
- Jabłka nie zawsze rosną na drzewach - odpowiada tajemniczo Cher i wsuwa iPoda do kieszeni.
Wczoraj Chloe, dziś Cher, a co będzie jutro? Jutro pojawi się Coco, a ja już czekam na film, w zasadzie to dwa.
Artur G. Kamiński
http://www.facebook.com/Koominek
http://koominek.blogspot.com
Wasze Komentarze
Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.