Czwartek, 28 marca 2024r. Anieli, Kasrota, Soni
 Szukaj
FACEBOOK RSS EMAIL Strona główna
Planeta Kobiet

Anna Korcz: Twoja historia nie musi być złośliwa

- Jestem wychowana w rodzinie, w której pomaganie jest bardzo ważne, tak jak sport czy nauka – mówi Anna Korcz, ambasadorka kampanii Diagnostyka jajnika 2016. - Zawsze była bardzo otwarta i dążyła do tego, żebyśmy mówiły o swoich uczuciach i rozmawiały ze sobą – dodaje córka, również Anna, która wspólnie z mamą wzięła udział w Ogólnopolskiej Kampanii.
Dobiega końca II odsłona Ogólnopolskiej Kampanii Społecznej zorganizowana przez ogólnopolską organizację Kwiatu Kobiecości. Jej symbolem stał się znak DNA. Podkreśla niesamowitą więź łączącą matkę i córkę. Kampania zawraca uwagę na bardzo ważny problem – komunikacji w gronie rodzinnym. Musimy zacząć myśleć inaczej o chorobach intymnych. Pytać o raka jajnika, raka piersi nasze mamy i babcie. Nowotworom uwarunkowanym genetycznie możemy zapobiegać, ponieważ, jak się okazuje, jedyną metodą oceny ryzyka wystąpienia raka jajnika jest wywiad rodzinny oraz zbadanie obecność mutacji w genach BRCA1 i BRCA2. Specjalnie dla nas, obie ambasadorki w intymnej rozmowie o tym, co ważne w relacjach rodzinnych.

Pani Aniu, rozmawiamy w przepięknym miejscu w Pomiechówku, w Zaciszu Anny Korcz, oddalonym 40 km od Warszawy, położonym nad malowniczym brzegiem rzeki Wkry. Budowała je Pani wraz z mężem od samego początku. Jest przytulnie, domowo, ciepło i smacznie. Właśnie trwają warsztaty dla kobiet „Drugie życie – nowa ja”.
Anna Korcz, aktorka: Bardzo dziękuję. Ogromnie mi miło. Właśnie trwają warsztaty poświęcone kobietom, które mają za sobą naprawdę trudne przeżycia. Mam przyjemność gościć je u siebie. Dzisiaj będą mogły posłuchać rad specjalistów od makijażu, stylizacji, porozmawiać z coachem o motywacji i posłuchać arcyciekawego wykładu wybitnego ginekologa Tadeusza Oleszczuka. Warsztaty są finałem akcji specjalnej II odsłony Ogólnopolskiej Kampanii Społecznej Diagnostyka Jajnika - Twoja Historia nie musi być złośliwa, do której zaprosiła mnie Ida Karpińska, prezes Kwiatu Kobiecości.

Dlaczego zdecydowała się Pani wziąć udział w kampanii mówiącej o raku jajnika? Jest to dość trudny temat, mało medialny, dotyczący sfery intymnej, o którym nie wypada mówić, szczególnie dziś.

A.K.: Jestem wychowana w rodzinie, w której pomaganie jest bardzo ważne, tak jak sport czy nauka. Jeśli zwracają się do mnie osoby reprezentujące poszczególne instytucje i pytają, czy zostanę twarzą jakiejś akcji, to zazwyczaj nie odmawiam. Angażuję się w wiele kampanii, jeśli mogę zwrócić uwagę na ważny problem społeczny. Rak jajnika jest nim niewątpliwie. Kiedy Ida zaproponowała mi udział w II odsłonie kampanii Diagnostyka Jajnika, spojrzałam tylko w kalendarz. Wszystkie terminy pasowały i pomyślałam: właściwie dlaczego miałabym tego nie zrobić? Kwiat Kobiecości zgłosił mnie do konkursu „Gwiazdy Dobroczynności”. Byłam temu przeciwna. Nie dlatego czytam dzieciom książki na oddziałach onkologicznych i namawiam kobiety do otwartej rozmowy w rodzinie na temat chorób ginekologicznych, żeby zbierać jakiekolwiek glorie z tego powodu. I nie po to, żeby mi dziękowano. Robię to również dla siebie.

Ciekawy i odważny sposób patrzenia.

A.K.: Wyższą forma altruizmu jest egoizm. Jeśli komuś pomogę: przytulę, pocieszę, poświęcę czas, ponieważ tyle mogę dać, to czuję się dobrze. Tak działa psychologia. 

Aniu, wzięłaś udział w kampanii Ogólnopolskiej Organizacji Społecznej Kwiat Kobiecości razem z mamą. Jest to Twój debiut, prawda?

Ania Korcz, córka Anny Korcz: Tak. Chociaż tak naprawdę miałam pewne obawy. Nie lubię błysku fleszy. Jestem tym skrępowana.  

Ale nie żałujesz?
A.K., córka: Oczywiście, że nie. Uważałam, że wzięcie udziału w kampanii było bardzo ważne. To jest bardzo trudny i poważny problem. Porusza aspekt medyczny i komunikacyjny. Mam też nadzieję, że mój młody wiek, skłonił do działania przede wszystkim młode dziewczyny, którym czasem może się wydawać, że ich ten problem nie dotyczy. Bardzo mnie cieszy kiedy koleżanki podchodzą do mnie i mówią, że poszły na rutynowe badania do ginekologa.

Pani Aniu, w kampanii przekonuje Pani do otwartych rozmów na temat chorób ginekologicznych wśród kobiet. Z badań firmy IQS, przeprowadzonych na potrzeby kampanii, wynika, że 62% kobiet bardzo rzadko lub w ogóle nie rozmawia w rodzinie o chorobach. Jak udało się Wam zbudować relację opartą na zaufaniu i wzajemnej szczerości?
A.K.: Wydaje mi się, że to wynika z wychowania. U mnie w rodzinie nie było tematów tabu. Rozmawiało się o wszystkim. Może najmniej o samym prąciu czy waginie, bo przy stole takich słów nie używamy. I nie podczas oficjalnych spotkań, ale w zaciszu rodzinnym już tak.
A.K., córka: Myślę, że to wielka zasługa mamy. Zawsze była bardzo otwarta i dążyła do tego, żebyśmy mówiły o swoich uczuciach otwarcie i rozmawiały ze sobą przede wszystkim. Tak naprawdę nie było zakazanych, czy niestosownych tematów. Od dziecka słyszałam o profilaktyce w tematyce zdrowotnej.
A.K.: Poza tym do pierwszego ginekologa dziewczynki poszły ze mną. Młodsza córka Kasia wychowywała się przy starszej, Ani. Obie były zaopatrzone w odpowiedzi na tzw. trudne pytania. Na przykład Ania zapytała mnie kiedyś, skąd się biorą dzieci. Zawstydziłam się, przełknęłam ślinę, policzyłam do dziesięciu i odpowiedziałam. Nie było to łatwe. Zawsze też prosiłam swoich córek, że jeśli chcą smakować życia to nigdy w tajemnicy. Zabiegałam o to, żeby były ze mną szczere. Oczywiście taką prośbę wystosowałam, kiedy obie już były dorosłe. Do tej pory przychodzą do mnie ze swoimi problemami. Czasem nie mówią wprost, jaki mają kłopot, ale wynika to z rozmowy. Nigdy też nie wstydziłam się swojego ciała przy dzieciach. Kąpałam się z nimi od urodzenia. Nie zasłaniałam wstydliwie intymnych miejsc. Nigdy też nie epatowałam nadmiernie nagością. Nawet Janek, mój najmłodszy syn, wie, że kobieta ma jajniki i może zachorować na raka. Nie rozumie tego jeszcze, ale był świadkiem rozmów, słyszał o problemie, więc pewne bariery runęły. Myślę, że te nasze otwarte relacje wynikają w dużym stopniu z mojego charakteru. Taka po prostu jestem.
A.K. córka: Zawsze dzwonię do mamy z problemem. Radzę się jej w wielu sprawach, bo wiem, że mogę jej zaufać. Tematów drażliwych unikam, mama ma bardzo silny charakter.

Czasem otwartość i szczerość potrafi zaboleć, szczególnie dorastające dziewczyny…
A.K.: Oczywiście. Moje córki miały mi za złe moją prawdomówność, zwłaszcza starsza córka Ania. Kiedy wychodziły i pytały mnie o zdanie na temat swojego wyglądu. Zawsze mówiłam prawdę. Zdarzało się, że powiedziałam Ani, że niedobrze jej w tej sukience i musi się ubrać inaczej. Raz się nawet popłakała, kiedy z kolei zwróciłam jej uwagę na jej „boczki”.

Wbrew pozorom, to może być motywujące?
A.K.: No właśnie. Dziecku trzeba mówić prawdę. Wrócę jeszcze do historii z Anią. Teraz jest piękna i zgrabna, ponieważ schudła, ćwiczy i żyje zdrowo. Skonfrontowała się z tym wszystkim. Inne wydarzenie. Dzieci czasem przychodziły z przedszkola i skarżyły się, jak ktoś im powiedział, że brzydko pokolorowały rysunek.

Jaka była Pani reakcja?
A.K.: Zawsze zgodna z prawdą. Mówiłam: rzeczywiście, nie jest to najpiękniejsze. Dzieci patrzyły na mnie zdziwione, a ja tłumaczyłam dalej - jesteś moją córką, najważniejszą osobą dla mnie ale inni mają prawo do swojego zdania. Zawsze dostawały jasny komunikat na temat tego, co potrafią, jak bardzo je kocham i że zawsze mogą na mnie liczyć. Może właśnie w ten sposób buduje się relacje. Nie wiem.

Zawsze jest idealnie?

A.K.: Oczywiście, że nie.
A.K. córka : Czasem są nieporozumienia, nie ma rodzin doskonałych. Z mnóstwem spraw się nie zgadzamy.
A.K.: Ale póki co żyjemy jeszcze w wolnym kraju i mamy prawo wyrażać swoją opinię.

Wiemy, że otwarcie mówicie o chorobach, także tych intymnych, więc pewnie motywujecie się wzajemnie do regularnych wizyt u specjalistów?
A.K.: Potrzeba dbania o swoje zdrowie zrodziła się kiedy zaszłam w ciążę. Miałam niespełna 22 lata. Od tej pory zawsze się badam. Mam trójkę dzieci i jestem odpowiedzialna nie tylko za siebie ale i za drugiego człowieka. Muszę dbać o siebie dla innych.
A.K. córka: Motywujemy się wzajemnie do regularnych kontroli. Czasem wynika to z luźnej rozmowy, kiedy któraś z nas mówi, u jakiego lekarza była. Dopytujemy o szczegóły, pilnujemy się nawzajem. I o to chyba właśnie chodzi, żeby we wszystkim być razem. O tym też jest kampania, w której wzięłyśmy udział.

Bardzo dziękuję.


Rozmawiała: Agnieszka Żukowska
fot. Dorota Czoch
Oceń ten artykuł:  1 pkt 2 pkt 3 pkt 4 pkt 5 pkt    Aktualna ocena: 0,00
 
Wyślij e-mail rekomendujący ten artykuł
E-mail adresata
 
 
Anna Korcz: Twoja historia nie musi być złośliwa
- Jestem wychowana w rodzinie, w której pomaganie jest bardzo ważne, tak jak sport czy nauka – mówi Anna Korcz, ambasadorka kampanii Diagnostyka jajnika 2016. - Zawsze była bardzo otwarta i dążyła do tego, żebyśmy mówiły o swoich uczuciach i rozmawiały ze sobą – dodaje córka, również Anna, która wspólnie z mamą wzięła udział w Ogólnopolskiej Kampanii.
Czytaj cały artykuł

 
Twoje Imię i Nazwisko
 
Twój E-mail
 
 
Dodaj swój komentarz do artykułu.
 
Komentarz
Autor
 

Wasze Komentarze

Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.

Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.

Konkursy

Wywiady z gwiazdami

Nasza Ankieta

Najprzystojnieszy polski aktor to?

zagłosuj
Moda   Trendy   Projektanci   Modna w ciąży   Ciekawostki   Porady stylisty   Zdrowie i Uroda   Zdrowie   Uroda   Make-up   Rozmaitości   Kącik kulinarny   Z życia wzięte   Wielki świat   Motoryzacja   Nasze dzieci   Porady   Nasz ślub   Kultura   Muzyka   Kino   Teatr   Książka   Sztuka   Konkursy   Konkurs SMS-owy   Konkurs książkowy   Konkurs muzyczny   Wywiady z gwiazdami   Kominek    
Copyright © 2024 Planeta Kobiet. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie L77 - Strony internetowe Strony internetowe