Piątek, 19 kwietnia 2024r. Alfa, Leonii, Tytusa
 Szukaj
FACEBOOK RSS EMAIL Strona główna
Planeta Kobiet

Kasia Paskuda: Znam swoją wartość

- Czujemy się szczęśliwi, gdy robimy to, co sprawia nam przyjemność. Własne hobby, pasja czy zwykłe czynności dodają nam energii i chęci do życia. Dzięki takim odskoczniom gromadzimy w sobie pozytywną energię i po prostu żyje się nam jakoś pogodniej – mówi Kasia Paskuda, fotografka, aktorka, szczęśliwa żona i matka.
Kasiu, kim tak naprawdę jesteś z zawodu?
- Ukończyłam wydział aktorski w Warszawskiej Szkole Filmowej, później na tej samej uczelni wydział fotograficzny. Z wykształcenia jestem aktorką, fotografem. Jeśli chodzi o aktorstwo, to ostatnio mniej gram, ale jest to mój świadomy wybór. Poszłam w stronę fotografii, aczkolwiek gram od czasu do czasu. Dwa lata temu zagrałam jedną z głównych ról w filmie fabularnym, który niebawem wejdzie do polskich kin. Dziś skupiam się na zdjęciach. To mi daje ogromną radość i spełnienie.

Czy był jakiś konkretny moment w Twoim życiu, w którym zdecydowałaś, że to właśnie robienie zdjęć będzie teraz twoim głównym źródłem dochodu i… źródłem szczęścia? Nie ukrywajmy – parząc na ciebie, widać, że żyjesz na pełnych obrotach, jesteś szczęśliwa a Twoja praca to Twoja pasja.
- Aktorstwo to trudny zwód. Dziś grasz, jutro nie. Czasem na rolę trzeba czekać miesiącami, a nawet latami. Rolę, która da nam przepustkę do dalszych ciekawych zawodowych propozycji. Postanowiłam więc znaleźć sobie zajęcie, które pozwoliłoby mi zabić wolny czas. Jestem osobą, która nie lubi siedzieć bezczynnie w domu i czekać, aż zadzwoni telefon. Dziewięć lat temu, mój mąż, kiedy byliśmy razem nad morzem, zażartował: „Może byś się nauczyła robić profesjonalnie zdjęcia. Byłyby wtedy jakieś pieniądze z tego ”. Był to czas, kiedy trwała rekrutacja na wydział fotografii w Warszawskiej Filmówce. Sprawdziłam w sieci, kiedy odbywają się egzaminy i poszłam z założeniem, że nie mam nic do stracenia. Jak mi się nie spodoba, zrezygnuję po miesiącu, dwóch. Trafiłam na silną grupę studentów, która zmotywowała mnie do pracy i nauki na pełnych obrotach. W bardzo szybkim tempie zaczęłam osiągać duże sukcesy. Okres studencki to czas czas, kiedy dostałam się na studia jako jedna z najsłabszych, a skończyłam szkołę z wyróżnieniem, jako jedna z dwóch najlepszych studentek, z zieloną kartą do bycia członkiem ZPAFu czyli Związku Polskich Artystów Fotografików.

I co było dalej? Wystawy, wernisaże, publikacje w kolorowych magazynach?

- Na początku robiłam zdjęcia tylko dla siebie. Później zaczęłam publikować je w sieci – anonimowo lub pod wymyślonymi nickami. Chciałam zobaczyć, jak inni będą oceniać moje prace, nie wiedząc, kto jest autorem i nie kojarząc mnie ze światem filmu i seriali. Chciałam zebrać obiektywne opinie. W momencie, gdy zaczęłam dostawać płatne propozycje publikacji, pokazałam swoją twarz. I pomyślałam, że nadszedł czas, by uczciwie i na poważnie zarabiać na fotografii. Poczułam niesamowity wiatr w żagle i ruszyłam na podbój świata (śmiech). Dziś pracuję zarówno z największymi celebrytkami i gwiazdami polskiego show-biznesu, jak również wykonuję zamówienia prywatne, na indywidualne zlecenie klienta. Kocham pracę z dziećmi. Do wszystkich zadań podchodzę z jednakową starannością i zaangażowaniem. Nie ważne, czy przed moim obiektywem stoi Borys Szyc, Doda czy Pani Kowalska. Każdy klient jest dla mnie tak samo ważny.

Zanim stanęłaś po drugiej stronie aparatu, pracowałaś trochę jako fotomodelka. Wielu osobom do dziś kojarzona jesteś z Playboyem. Nie czujesz się w jakiś sposób zaszufladkowana?
- Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że cieszę się i nie żałuję, że gościłam na okładkach „Playboya”. Niejedna kobieta o tym marzy, choć większość wstydzi się do tego przyznać. Poza tym „Playboy” na koniec lat 90. , to nie ten sam Playboy co dziś. Wtedy bycie na okładce magazynu było prestiżem. Dziewczyna czuła się wybrana. Budziła podziw i szacunek. Moja mama była dumna z tego, że uroda jej córki została doceniona przez znany na całym świecie magazyn dla mężczyzn. Ta sesja otworzyła mi drzwi do wielu innych intratnych propozycji zawodowych. Sprawiła, że moja twarz była rozpoznawalna. Czułam się bardzo wyróżniona.

Wróćmy zatem do fotografii. Śledząc Twój profil na Facebooku, widzę, jak dużo pracujesz z celebrytami, osobami z pierwszych stron gazet. Czy praca z nimi należy do tych z gatunku „łatwych, lekkich i przyjemnych”, czy raczej niekoniecznie?
- To prawda. W ciągu ostatniego roku praktycznie cały czas pracuję z polskimi gwiazdami. Jest tych sesji tak dużo, że przestałam do tego podchodzić w jakiś szczególny sposób. Pamiętam pierwsze sesje z celebrytami. Byłam zdenerwowana, pełna obaw, czy podołam. Stres był paraliżujący. Dziś takie sesje traktuję jak chleb powszedni. Zdarzają się gwiazdy, z którymi ciężko się pracuje, ale muszę Ci powiedzieć, że im większa gwiazda, tym bardziej normalna. Ma więcej pokory, więcej cierpliwości.

A jak radzisz sobie z godzeniem życia zawodowego z życiem prywatnym? Jesteś przecież od 11 lat żoną i matką dwóch synów.
- Uwielbiam swoje dzieci. Mam do nich anielską cierpliwość, bo dają mi zwyczajnie niezłego kopa do działania. Motywują do pracy, do realizowania własnych marzeń. Szczęśliwa i spełniona mogę czuć się tylko wtedy, gdy działam na polu prywatnym i zawodowym. Najlepsza mama to szczęśliwa kobieta, która dba także o siebie. Nadrzędna zasada niezbędna do przetrwania trudnych dni w macierzyństwie: bądź dla siebie dobra. Zrealizuj swoje marzenie, ucz się nowych rzeczy. Zdobywanie umiejętności odświeża umysł i dodaje skrzydeł, zwłaszcza, jeśli robi się to wyłącznie dla siebie!

Czyli warto przemyśleć priorytety?
- Czujemy się szczęśliwi, gdy robimy to, co sprawia nam przyjemność. Własne hobby, pasja czy zwykłe czynności dodają nam energii i chęci do życia. Dzięki takim odskoczniom gromadzimy w sobie pozytywną energię i po prostu żyje się nam jakoś pogodniej. Warto więc zastanowić się nad tym, co sprawia nam taką przyjemność i zarezerwować w trakcie dnia czas na to, co lubimy. Nasi najbliżsi z pewnością pozytywnie odczują, gdy wrócimy do domu uśmiechnięte i pozytywnie nakręcone. Nie warto rezygnować z własnych marzeń na rzecz rodziny. Wszystko można ze sobą pogodzić. I dom, i pracę.

A co z konkurencją?
- Jestem pewna tego, co robię. Znam swoją wartość. Mam swój własny, rozpoznawalny styl. Nie boję się konkurencji. Wkurza mnie jedynie psucie rynku przez pseudofotografów, którzy zaniżają stawki i poziom publikowanych materiałów w prasie.

Dziękuję za rozmowę. Życzę dalszych sukcesów w pracy.

Rozmawiała: Ilona Adamska
fot. Katarzyna Paskuda
Oceń ten artykuł:  1 pkt 2 pkt 3 pkt 4 pkt 5 pkt    Aktualna ocena: 3,00
 
Wyślij e-mail rekomendujący ten artykuł
E-mail adresata
 
 
Kasia Paskuda: Znam swoją wartość
- Czujemy się szczęśliwi, gdy robimy to, co sprawia nam przyjemność. Własne hobby, pasja czy zwykłe czynności dodają nam energii i chęci do życia. Dzięki takim odskoczniom gromadzimy w sobie pozytywną energię i po prostu żyje się nam jakoś pogodniej – mówi Kasia Paskuda, fotografka, aktorka, szczęśliwa żona i matka.
Czytaj cały artykuł

 
Twoje Imię i Nazwisko
 
Twój E-mail
 
 
Dodaj swój komentarz do artykułu.
 
Komentarz
Autor
 

Wasze Komentarze

Jeszcze nie skomentowano powyższego artykułu.

Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.

Konkursy

Wywiady z gwiazdami

Nasza Ankieta

Najprzystojnieszy polski aktor to?

zagłosuj
Moda   Trendy   Projektanci   Modna w ciąży   Ciekawostki   Porady stylisty   Zdrowie i Uroda   Zdrowie   Uroda   Make-up   Rozmaitości   Kącik kulinarny   Z życia wzięte   Wielki świat   Motoryzacja   Nasze dzieci   Porady   Nasz ślub   Kultura   Muzyka   Kino   Teatr   Książka   Sztuka   Konkursy   Konkurs SMS-owy   Konkurs książkowy   Konkurs muzyczny   Wywiady z gwiazdami   Kominek    
Copyright © 2024 Planeta Kobiet. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie L77 - Strony internetowe Strony internetowe