"Coś" to dobre określenie. Nie spodziewam się po sobie zbyt wiele. Zdaje się, że moje szare komórki czekają na lepsze czasy, więc darujcie mi, jeśli zdarzy mi się trochę Was zanudzać. Racjonalizm pojechał na wakacje. Kobieta w ciąży ponoć durnieje. Ale to nic. Dopiero po urodzeniu dziecka - durnieje do potęgi.
Nosi szkraba na rękach ile tylko wlezie, mimo gnijącego od wewnątrz kręgosłupa, karmi piersią jak najdłużej by zdrowo rósł, mimo niewygody i bólu. Leci na złamanie karku jak tylko maluch zapiszczy a do tego trzyma siku ile wlezie, bo biedna nie ma kiedy się załatwić. Wstaje w nocy co godzinę i lula maleństwo mimo mdlejących rąk i nóg uginających się pod ciężarem 8- kilowca, a następnie spaceruje pół dnia po mieście i parkach pokonując przeszkody w postaci wystających krawężników, nierównych chodników czy zbyt szybko zmieniających się świateł na skrzyżowaniach.
Stoi w kolejce po świeżą marcheweczkę dla bobaska, którą on świetnie się bawi plując po całym mieszkaniu i urządzając marchewkowe party. W kolejce ledwo przebija się przez wąskie przejścia przy kasach, poturbowana przez innych kupujących. W towarzystwie głośno drącego się dziecka wychodzi ze sklepu i …. I biegnie cała spocona do domu by podać mu cyca. Dzieciaczek zgłodniał i co dwie godziny żąda papu. Czy to noc czy dzień papu ma być i basta. Nie ma mocnych.
W międzyczasie wpada na pomysł by wsiąść do autobusu. Naiwna popełnia ten błąd. Krzyczy by inni współtowarzysze podróży udostępnili jej miejsce na wózek, znosi spojrzenia tychże z powodu hałasu jakirobi jej dzieciak. Przebija się przez kurczowo trzymających się barierek i nie raczących ruszyć się ani w lewo ani w prawo, wychodzi z autobusu i ... zaczyna padać deszcz.
Na szczęście tutaj nic jej nie grozi, bo zapobiegliwa mama wzięła folię przeciwdeszczową na wózek. Zakłada w pośpiechu rzucając torby z zakupami pod nogi i wraca w końcu do domu- cała mokra, bo o parasolce dla siebie to zapomniała pomyśleć. Mokra przez deszcz, mokra bo spocona? Co za różnica!?
Znów rzuca zakupy pod nogi, w butach i płaszczu wyjmuje krzyczącego malca z wózka, szuka cyca z prędkością światła, podaje mleczko... i nareszcie spokój. Dziecko zasypia. A ona? Zasypia obok niego, mogąc się zrelaksować chociaż te kilkadziesiąt minut? Nie. Nic bardziej mylnego.
Ona głupieje z dnia na dzień (jak już wcześniej wspominałam) i zaczyna sprzątać błoto, które naniosła wchodząc w butach, oczyszcza koła od wózka, co powinna zrobić przed klatką ale zapomniała, rozpakowuje zakupy i wkłada do lodówki, włącza pralkę by uprać te marchewkowe bluzeczki i obsikane śpioszki, robi sobie kanapkę, herbatę. AKUKU - mały się budzi.
Ona rzuca wszystko, leci do niego jak poparzona, patrzy w jego śliczne oczka, uśmiecha się do uśmiechniętego i zadowolonego z życia dziecka i promienieje na zewnątrz mimo, że ledwo widzi na oczy. A mówiła, że dziecko nie może rządzić rodzicami, że nie można lecieć na każde jęknięcie, że trzeba wprowadzać od małego jakieś zasady, że trzeba zachować zdrowy rozsądek, że ...
Że wszystko sobie można w dupę wsadzić, gdy ma się obok najukochańszą i najbardziej niewinną istotkę na ziemi.
O, właśnie się Robin zbudził, muszę kończyć. O tych zasadach i zdrowym rozsądku następnym razem.
Sara May
fot. Archiwum prywatne
Wasze Komentarze
Anonim 2014-06-04 22:10:34
Anonim 2014-05-19 09:29:25
Anonim 2014-05-19 09:28:07
Anonim 2014-05-18 18:24:05
Facet43 2014-05-18 16:04:22
Aga Kurzak 2014-05-18 12:07:34
Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.