Czwartek, 25 kwietnia 2024r. Jarosława, Marka, Wiki
 Szukaj
FACEBOOK RSS EMAIL Strona główna
Planeta Kobiet

Beata Sadowska: Już nie muszę być najlepsza!

Jako dziecko była chorobliwie nieśmiała i nigdy nie pomyślałaby, że swoje życie zwiąże z mediami. Uwielbia zupę jagodową swojego ojca i pyszne placki ziemniaczane mamy. Kocha gotować i odkrywać nowe smaki. Medytuje w ruchu. Akceptuje siebie ze swoimi wadami. Przed wami Beata Sadowska jakiej jeszcze nie znacie! Podobno lubisz weekendowe poranki z kawą i gazetą?
- Uwielbiam leniwie zaczynać dzień. Bez pośpiechu, a to weekendowy przywilej. Dźwięk bulgoczącego ekspresu i aromat wydobywający się z kuchni - rozkosz. Teraz jednak mam fazę nie-kawową. Mój narzeczony się ze mnie śmieje, bo wcześniej była faza awokado na śniadanie i kaszy gryczanej z warzywami. Teraz nie ma rano kawy, za to jest woda z imbirem, cytryną i miodem. Do tego mus ze zmiksowanego banana z malinami i pęczkiem natki. Takie ze mnie dziwadło!

Smaki czy zapachy bardziej pobudzają Twoje zmysły?
- Jedno i drugie, ale są sytuacje, kiedy zapach wygrywa, np. gdy wchodzę do piekarni i „czuję” w powietrzu chrupiącą skórkę razowego chleba. Wtedy od razu mam ochotę ją zjeść. Zupełnie jak w dzieciństwie, kiedy nie byłam w stanie donieść do domu bochenka w całości. Zapach kawy od razu przypomina mi narty w Alagni, malutkim górskim miasteczku na granicy szwajcarsko-włoskiej. Mam tam ukochany, rodzinny pensjonat, do którego wracam od lat. Na górze są pokoje, na dole kawiarnia i piekarnia, która od rana pachnie kawą i świeżymi croissantami. Rozkosz! W podróży lubię odkrywać nowe smaki, próbować, testować. Często wybieram lokal, który wygląda na miejscową spelunę, ale za to jest pełen nie-turystów. Wtedy mogę mieć pewność, że dobrze karmią, a podawane jedzenie jest świeże. W Azji uwielbiam jeść na ulicy. Odkrywanie takich smaków to wielka frajda: dania z budki na rogu albo z pudła przymocowanego na rowerze. Bezcenne. Na początku roku byłam w Brazylii. To był mój prezent za wcześniejsze dwa tygodnie na pustyni podczas Rajdu Dakar, który relacjonowałam dla Radia ZET. To nieprawdopodobne ile smaków mają brazylijskie owoce. To nie tylko słodycz, czasem coś cierpkiego, czasem kwaśnego. Za każdym razem kubki smakowe podskakują do góry z radości. Za każdym razem to zupełnie nowe doznania.

Zostając jednak przy kawie, jaki rodzaj kawy lubisz najbardziej?

- Najchętniej piję mocne espresso bez dodatków, w zasadzie ristretto. Czasami dodaję do niego trzcinowy cukier. Lubię też kawę przygotowaną według chińskiej metody pięciu przemian. Zimą znakomicie rozgrzewa i daje energię. Jej przygotowanie zajmuje chwilę, ale warto: do wrzątku dorzucam kolejno kawę, goździki, kardamon, miód, cynamon, szczyptę soli i dodaję sok z cytryny.

Smaki dzieciństwa?
- Na pewno sernik mojej mamy. Gdy już kończyła kręcić ser i dodawała olejek waniliowy i bakalie, startowaliśmy razem z bratem do kuchni - ja ze swojego pokoju, on ze swojego - i wylizywaliśmy taką wielką blachę. To była absolutna rozkosz. Rogaliki z domową marmoladą pieczone przez moją ciotkę. Nigdy nie zapomnę tego smaku. Tak jak do końca życia będę pamiętała zupę jagodową mojego taty. Robił ją z zacierkami. Była tak gęsta, że stawała w niej łyżka! To była najlepsza zupa na świecie.

Należysz do osób, które prowadzą bardzo zdrowy tryb życia…
- Zdrowie jest najważniejsze, bo jeśli jego zabraknie - cała reszta jest nieistotna. Trzeba o nie dbać na co dzień a nie wtedy, gdy zaczyna szwankować. Organizm pamięta wszystko: złe odżywianie, imprezowanie, niedosypianie, niedojadanie. Wierzę, że jestem tym, co jem. Dlatego dbam o to i uczę się swojego ciała, słucham go – staram się jeść to, co sezonowe, organiczne, bez konserwantów. Nie jadam fast-foodów. Kompletnie mnie to nie kręci. Jeśli już mam się na coś skusić to z pewnością na tort bezowy z żurawiną, którego nie potrafię sobie odmówić. I chyba dobrze, bo już profesor Kołakowski mówił, żeby unikać rygoryzmów. A może tylko tak siebie usprawiedliwiam? (śmiech). Uwielbiam gotować. Zwłaszcza proste, szybkie dania. Zdarza mi się zjadać na śniadanie komosę ryżową z olejem lnianym albo zupę-krem z warzyw. Wierzę w kuchnię azjatycką, która ma rozgrzewać i gwarantować dobry przepływ energii w ciele.

Co oznacza dla Ciebie „zdrowy tryb życia”?

- To zgoda przede wszystkim na siebie. Jeśli mamy poukładane w głowie, to przestrzeń wokół nas też jest uporządkowana. Akceptacja siebie ze swoimi wadami, ułomnościami. Nauczyłam się sobie odpuszczać: nie z lenistwa, z wyboru. Kiedyś ciągle podnosiłam sobie poprzeczkę, byłam wobec siebie bardzo wymagająca i ciągle sama przed sobą stałam na baczność. Teraz wypuściłam powietrze: już nie muszę być najlepsza, nie muszę być prymuską i mieć czerwonego paska na świadectwie. Dobrze mi z tym. Zdrowy tryb życia to także odpowiednia dawka snu. Ruch – regularnie, nie od święta. Sposób na stres – u mnie to joga i jogging. Po prostu higieniczne życie – w zgodzie ze sobą i z naturą, bo na jej punkcie mam świra. Jeśli biegam, to nie na siłowni, ale w lesie, parku, nad Wisłą. Dotleniam mózg, oglądam świat. To moja medytacja w ruchu.

Masz jakieś swoje małe grzeszki, słabostki?
- Placki ziemniaczane mojej mamy. Ze śmietaną i cukrem. Hit. I jeszcze omlet mojego ojca. Jak byłam dzieckiem, robił go dla mnie w weekendy. Był niesamowicie puszysty, z domową konfiturą – po prostu obłęd.

Zajmijmy się teraz Twoim życiem zawodowym. Powiedz mi proszę skąd pomysł na dziennikarstwo? W Internecie wyczytałam bowiem, że podobno byłaś bardzo nieśmiałą osobą…

- Pewnie cię to zdziwi, ale tę nieśmiałość nadal w sobie mam. Wiem, że tego nie widać, bo nauczyłam się ją ukrywać, oswoiłam. Ale do dziś, kiedy wchodzę do pomieszczenia, gdzie jest mnóstwo obcych ludzi, mam ochotę uciekać. Miałam tak od dziecka, dlatego nigdy nie myślałam o mediach, zwłaszcza o telewizji. Ale miałam bardzo przebojową przyjaciółkę - Magdę Targosz. To ona pierwsza poszła do radia i zaciągnęła mnie tam za uszy.

No właśnie - jesteś kojarzona głównie z show-biznesem. W Polsat Cafe prowadzisz program „Zoom na miasto”. Nie każdy jednak pamięta, że zaczynałaś w polityce…
- Przygodę z dziennikarstwem zaczynałam jako niespełna 19-latka. Czyli dzieciak, który robił wywiady z prezydentem, premierem. Zabrzmię teraz jak stary ramol, ale to naprawdę były zupełnie inne czasy: powstawały pierwsze prywatne media w Polsce, do pracy przyjmowano studenciaków, którzy się uczyli. Rzucono mnie na głęboką wodę. Zazwyczaj zaczyna się odwrotnie: lekko, przyjemnie, w show-biznesie, a potem ląduje np. w publicystyce. U mnie było odwrotnie. Przygoda z polityką to przygoda na dłużej. To nie jest romans na chwilę, ale na całe życie, wymagający pełnej dyspozycyjności. Podziwiam Monikę Olejnik, która jest genialną dziennikarką polityczną, ale sama nie mogłabym podpisać cyrografu na lata. Siedząc w sejmie po kilkanaście godzin dziennie, zaczęłam czuć, że życie ucieka mi przez palce, że nie mogę umówić się ze znajomymi na kolację, nie mogę spokojnie wyłączyć komórki i pójść do kina. A przecież nie miałam nawet 20-tu lat! W którymś momencie postanowiłam, że wystarczy i czas spróbować czegoś innego.

Dlaczego wróciłaś do radia?
- I to po wielu latach! Kocham radio. Zawsze sobie obiecywałam, że tam wrócę. Radio to magia. Liczy się to, co i jak mówisz, a nie to, jak wyglądasz. W audycji „W biegu i na wybiegu” w Chilli Zet mam czas na rozmowę. To komfort i luksus w dzisiejszych obrazkowych czasach, gdzie wszystko pędzi. A ja spokojnie, bez pośpiechu rozmawiam z gościem przez blisko pół godziny.

Wiele kobiet Ci zazdrości, bo z jednej strony jesteś gwiazdą, celebrytką, ikoną stylu, z drugiej bije od Ciebie pewna nonszalancja i dystans do tego, co robisz, jakbyś kompletnie nie przejmowała się swoim gwiazdorskim statusem…

- Nie ma czego zazdrościć. Ja po prostu twardo stoję na ziemi. Nie dałam się zwariować. Jestem, kim byłam, mam tych samych przyjaciół od lat. Pewnie, że nie mogę pójść na premierę filmu z obrzępolonymi paznokciami, bo natychmiast portale przyjazne gwiazdom napiszą, że Sadowska to fleja. Ale na co dzień, jak sama widzisz, chodzę w trampkach, szerokich spodniach, luźnej bluzie, bez utrefionej fryzury, w spiętych włosach. Wyglądam zwyczajnie. Lubię siebie bez makijażu. Robię zakupy w dresie i klapkach w tej samej budce z warzywami, tym samym kiosku. Od lat. Nie zaczęłam nagle chodzić do sklepów, gdzie wszystko kosztuje krocie i jest na wysoki połysk. Zwyczajność jest bezcenna. Nadzwyczajna. To się chyba wynosi z domu. Prosty kręgosłup, proste zasady. To, że pracuję w telewizji, nie oznacza, że jestem lepszym, fajniejszym człowiekiem. To znaczy tylko tyle, że mój zawód jest bardziej eksponowany. Nie widzę powodu, dla którego miałaby mi odbić palma albo coś ma mi się należeć, bo jestem „panią z telewizji”. Mam w sobie dużo pokory. Rodzice mądrze mnie wychowali, ucząc szacunku dla drugiego człowieka. O właśnie, muszę im podziękować.

Czy uroda Twoim zdaniem pomaga czy przeszkadza w robieniu kariery?

- Jedno i drugie. Były badania, które udowodniły, że ładne osoby uważamy za bardziej inteligentne i bardziej predysponowane do kierowniczych stanowisk i osiągnięcia zawodowego sukcesu. Z drugiej strony pokutuje określenie „ładna i głupia”. Pewnie wzięło się z zazdrości: jeśli zwraca uwagę urodą, to na pewno nie grzeszy inteligencją. Bardzo łatwo kogoś niesprawiedliwie zaszufladkować.

Wspomniałaś na początku wywiadu o swoim narzeczonym. Zbyt wiele o nim nie mówisz, nie afiszujesz się ze swoim związkiem, nie pojawiacie się wspólnie na okładkach znanych magazynów…
- Trzeba coś zachować dla siebie. Nie mamy wspólnych sesji, bardzo rzadko chodzimy razem na imprezy, nie pojawimy się na okładkach. Prywatne życie jest dla mnie prywatne. To moja przestrzeń, która jest bezpieczna. Moja i przyjaciół, których do niej wpuszczę. Zdarza się, że razem z Pawłem bierzemy udział w jakichś kampaniach, ale one muszą mieć sens. Teraz wspólnie zbieramy kilometry w ramach akcji „T-Mobile: Pomoc mierzona kilometrami”. Walczymy o milion złotych na rehabilitację niepełnosprawnych dzieci. Piękny cel, więc niech nam zrobią wspólne zdjęcie podczas biegu.

Jakich mężczyzn lubi zatem Beata Sadowska?

- Najseksowniejszym organem faceta jest mózg, więc inteligentnych i z poczuciem humoru. Z pasją. Ważne, żeby lubili sport. Nie chodzi mi o przesadne dbanie o sylwetkę, ale o aktywność zamiast zalegania na kanapie. Mój facet musi kochać zwierzęta, bo w domu zawsze są cztery łapy. Ach, i jeszcze jedno - mężczyzna nie może być małostkowy. To cecha, z którą mi nie po drodze.

Czego życzyłabyś naszym Czytelniczkom?
- Spokoju, bo czasem warto się zatrzymać, żeby usłyszeć własne myśli. Marzeń, bo one napędzają do działania. Pasji, bo to frajda i radocha. Radości z drobiazgów. Doceniania codzienności, bo ona jest najfajniejsza. Poczucia, że tu i teraz jest najlepiej na świecie. Zdrowia, bo bez niego cała reszta weźmie w łeb.

Więcej na: www.ikmag.pl
fot. Robby Cyron dla IK
Oceń ten artykuł:  1 pkt 2 pkt 3 pkt 4 pkt 5 pkt    Aktualna ocena: 0,00
 
Wyślij e-mail rekomendujący ten artykuł
E-mail adresata
 
 
Beata Sadowska: Już nie muszę być najlepsza!
Jako dziecko była chorobliwie nieśmiała i nigdy nie pomyślałaby, że swoje życie zwiąże z mediami. Uwielbia zupę jagodową swojego ojca i pyszne placki ziemniaczane mamy. Kocha gotować i odkrywać nowe smaki. Medytuje w ruchu. Akceptuje siebie ze swoimi wadami. Przed wami Beata Sadowska jakiej jeszcze nie znacie!
Czytaj cały artykuł

 
Twoje Imię i Nazwisko
 
Twój E-mail
 
 
Dodaj swój komentarz do artykułu.
 
Komentarz
Autor
 

Wasze Komentarze

ciekawy wywiad i piękne zdjęcia
Anonim 2013-12-19 08:42:34


Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.

Konkursy

Wywiady z gwiazdami

Nasza Ankieta

Najprzystojnieszy polski aktor to?

zagłosuj
Moda   Trendy   Projektanci   Modna w ciąży   Ciekawostki   Porady stylisty   Zdrowie i Uroda   Zdrowie   Uroda   Make-up   Rozmaitości   Kącik kulinarny   Z życia wzięte   Wielki świat   Motoryzacja   Nasze dzieci   Porady   Nasz ślub   Kultura   Muzyka   Kino   Teatr   Książka   Sztuka   Konkursy   Konkurs SMS-owy   Konkurs książkowy   Konkurs muzyczny   Wywiady z gwiazdami   Kominek    
Copyright © 2024 Planeta Kobiet. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie L77 - Strony internetowe Strony internetowe