Biorąc książkę do ręki, nie spodziewałam się po niej niczego szczególnego. Ja – lubująca się w dramatach absurdu, w Gombrowiczowskich „upupieniach” i „bembergach”, sięgająca po kafkowskie oniryzmy, bengtssonowskie przestępcze półświatki czy iwaszkiewiczowskie sensualizmy...
...czegoż niebanalnego mogłam spodziewać się po typowo kobiecej, na dodatek dość opasłej powieści „o zdradzie i prawdziwej miłości”? A jednak…
Matyldę – główną bohaterkę – poznajemy w momencie, w którym jej idealne życie rozsypuje się jak domek z kart. To, co dotychczas wydawało się być dobrze zaplanowanym i poukładanym światem, w jednej chwili zamienia się w świat, który rani, kaleczy i odziera z marzeń. Jedna wiadomość sprawia, że musi ona nie tylko na nowo odbudować poczucie własnej wartości i tożsamości, ale również stoczyć walkę ze światem, by znaleźć w nim miejsce dla siebie.
Na naszych oczach Matylda, odkrywając tajemnice przeszłości, odkrywa również samą siebie. Kobietę piękną, niezależną i potrafiącą w pojedynkę przegonić ciemne chmury ze swojego życia. Odkrywa świat wspomnień i rodzinnego ciepła, który pozwala jej na nowo uczyć się ludzi, życia „nie w pojedynkę” i wrażliwości na piękno otaczającego ją świata. Świata Zawrocia.
Kowalewska pomiędzy okładkami zamyka świat zawrociańskiego dworku – piękny i magiczny. Zamyka dosłownie, nie pozwalając wedrzeć się do niego intruzom i nieproszonym gościom, mogącym podziwiać go jedynie zza płotu. Nam zaś otwiera bramy na oścież i wita kubkiem malinowej herbaty. Zaprasza do świata piękna i magii. Ale nie tej z tysiąca i jednej nocy, pełnej zaklęć i czarnoksięstwa, a tej zamkniętej w przedwojennych filiżankach ozdobionych złotkiem, w zdjęciach znalezionych przypadkiem na strychu, w porannej mgle otulającej pola, w zapachu malin, w dźwiękach fortepianu.
Odkrywa przed czytelnikiem piękno jesiennych alejek, dźwięku deszczu obijającego się o okiennice, smaku świeżo zerwanych jabłek, zapachu mroźnego powietrza o poranku. Wtopieni w tę sensualistyczną scenerię odkrywamy uroki zmysłowych miłości, namiętności, bólu rozłąki i tęsknoty. Autorka buduje swoją narrację jednak nie tylko wokół zmysłowego piękna i wyzwalanych przez niego emocji. Buduje ją głównie – jak robiła to również w poprzednich częściach cyklu – wokół przeszłości i wspomnień.
Przeszłość, oraz jej determinizm to zagadnienia pierwszorzędne Przelotu bocianów. Stanowią one dla bohaterów utworu nie tylko dar, ale także ciężki bagaż doświadczeń. W dworku odziedziczonym po babce Matylda próbuje zmierzyć się z czasem. Niczym detektyw w spódnicy, stara się rozwikłać rodzinne tajemnice, łącząc je ze sobą jak elementy dawno zapomnianej układanki, by odkryć, że przeszłość jest tylko pozorna, a zapomniane obrazy, które, wydawałoby się, utraciły swoją siłę, w jednej chwili potrafią zawładnąć teraźniejszością.
Przestrzeń dworku to dla niej przestrzeń mityczna. Nostalgiczna kraina wspomnień. Synestezyjno-zmysłowa arkadia czasu minionego. W tej utopijnej przestrzeni jest zarówno poczucie pustki i znikomość istnienia, jak i radość życia, żywioły tradycji, miłości i namiętności. To tutaj bohaterka odnajduje poczucie bezpieczeństwa, ukojenie i szczęście. I wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nie… zakończenie.
To ono sprawia, że po lekturze ostatniej części cyklu, mamy mieszane uczucia, co do tego, czy aby na pewno autorka na tej powieści poprzestanie. Dopiero w epilogu odnajdujemy to, czego niedane nam było odnaleźć w 51 rozdziałach: niespodziewany zwrot akcji, przestępstwo, zakazaną miłość. Kowalewska w każdej części z uporem maniaka realizowała schemat zakończenia otwartego.
O ile wcześniej było to uzasadnione, o tyle teraz, deklarując Przelot… jako książkę kończącą cykl, wydaje się dość dziwne i sprawiające wrażenie postawienia sobie (po raz kolejny) „otwartej furtki”… Nie zmienia to jednak faktu, że książkę szczerze polecam, gdyż, jest to książka, która nie tylko oczaruje nas wnikliwą obserwacją życia, niebanalnym humorem i pięknym językiem, ale pozwoli również pośród cierpko-gorzkich smaków życia, zdrady i nienawiści, odnaleźć świat pełen piękna, miłości i ciepła.
Małgorzata Wyszyńska
Hanna Kowalewska, Przelot bocianów
Zysk i S-ka Wydawnictwo
Recenzja w całości: http://papieros-w-filizance.blogspot.com/2012/01/przelot-bocianow-hanna-kowalewska.html
:) Margoo2012-01-18 22:06:07
Kusi p. Małgosia, kusi... Chyba przeczytam. Piękna recenzja. pikpok2012-01-10 18:28:36
REWELACYJNA RECENZJA.... Kama2012-01-10 18:28:09
Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.
Konkursy
KONKURS: Ta kobieta mnie inspiruje! 2023-11-24Portal ohmydaily.pl kolejny raz ogłasza konkurs #herstory. Tym razem w nieco zmienionej formule! Konkurs dedykowany jest kobietom. Zadaniem konkursowym
jest wskazanie innej kobiety, która swoim życiem wpłynęła na nasze - zainspirowała nas. Opowiedzcie nam o kobiecie, która Was inspiruje!czytaj więcej
Ewa Kuklińska: Miłość igra ze mną!2022-12-31Ewa Kuklińska- jedna z piękniejszych kobiet estrady, pierwsza śpiewająca w naszym kraju tancerka, współzałożycielka formacji "Naya-Naya' i "Sabat", aktorka teatrów rewiowych i filmów. Na scenie gwiazda, w życiu często ta druga.czytaj więcej
Wasze Komentarze
Margoo 2012-01-18 22:06:07
pikpok 2012-01-10 18:28:36
Kama 2012-01-10 18:28:09
Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.