Czwartek, 28 marca 2024r. Anieli, Kasrota, Soni
 Szukaj
FACEBOOK RSS EMAIL Strona główna
Planeta Kobiet

Daniel Passent: Mam szczęście do kobiet!

Rozmowa ze znanym i cenionym felietonistą, pisarzem, dyplomatą Danielem Passentem. Kobiety w Pana życiu. Czy to dobry początek naszej rozmowy?
- Bardzo proszę, to pani wybiera tematy. Ja nie muszę zbyt głęboko wchodzić w intymności mojego życia, ale postaram się…….

Zapytam więc o matkę. To pierwsza i bardzo ważna kobieta w życiu każdego z nas.
- Muszę Panią rozczarować, ponieważ ja swojej matki nie znałem. Zginęła w czasie okupacji. Nie mam nawet jej zdjęcia. Nie mam na ten temat nic do powiedzenia. Wychowywany byłem przez różnych ludzi, a potem w domu dziecka. W końcu trafiłem do domu wuja, w wieku 7-8 lat, w Częstochowie. Ale ponieważ ciotka Róża Kolin była chora, to wkrótce, przejął mnie drugi wuj, Jakub Prawin. I właśnie u niego zaznałem domu i wychowania.

Były w tym domu kobiety?
– Bardzo dobrze pamiętam. Ciotka Anna Prawin zastępowała mi matkę. Nie chciała udawać, że jest moją matką. Gdy zwróciłem się kiedyś do niej – „mamo”. - powiedziała, że ja miałem matkę, ale ona nie żyje. Była też druga kobieta, córka Prawinów, moja kuzynka. Relacje z nią były dobre, przyjazne, ale do czasu. Oczywiście status Ditty, u wujostwa był inny. Bardziej ją kochali niż mnie. Ale to zrozumiałe. Bardzo jestem im wdzięczny, że mnie wychowali i wyszedłem na ludzi. Ja też wychowywałem córkę i pasierba, to wiem coś na ten temat. Trudno jest chować cudze dziecko, tak jak swoje. Młodzieńcem byłem…

Dużo Pan flirtował?
– Interesowałem się płcią piękną. Mam szczęście do kobiet. Zawsze towarzyszyły mi i towarzyszą kobiety wspaniałe. Tak by od pierwszej miłości, która potem zmieniła zdanie i założyła rodzinę, jest lekarką w Kanadzie.

A czemu nie związał się Pan z tą lekarką?

– Nie pamiętam dokładnie, kiedy się rozstaliśmy. Ale pamiętam przyczynę. Zostałem pogoniony przez jej tatusia. On był działaczem partyjnym. Zaprosił mnie na spacer do parku, w Aleje Ujazdowskie. Usiedliśmy na ławce, rozmawialiśmy. I w tej rozmowie on dał mi do zrozumienia, że wolałby, żeby jego zięć był blondynem.

Dość zabawny powód.
– Dla mnie nie był zabawny. Potem przyszedł marzec 68 i wówczas zrozumiałem stanowisko jej rodziców. To podwójnie nie było zabawne.

A później znaczące spotkanie z Agnieszką Osiecką.
– Ja nie zamierzam ujawniać całego mojego życia prywatnego. Faktem jest, że Agnieszka pojawiła się w moim życiu. Każde z nas już kogoś wtedy miało. Po jakimś czasie zerwaliśmy swoje poprzednie związki i zostaliśmy ze sobą.

Kiedyś, ktoś z bliskiego otoczenia Agnieszki, powiedział, że Hłasko i Passent, to byli dwaj najważniejsi mężczyźni w jej życiu.
- Trudno mi to powiedzieć. Ja nie miałem takiego wrażenia. Agnieszka wiązała się z wieloma mężczyznami. Po mnie też miała jeszcze życie uczuciowe. Trudno stwierdzić, który z mężczyzn był dla niej najbardziej ważny. Ja, może zaspokajałem tę potrzebę tworzenia normalnego domu, domu rodzinnego, z zupą......

A więź intelektualna? Nie sądzi Pan, że była bardzo ważna w Państwa związku?
- Na pewno też. Każde z nas było ciekawe drugiego. I na pewno byliśmy bardzo blisko intelektualnie. Obserwowałem jej pracę w STS-ie, poznawałem jej środowisko – reżyserów, aktorów, piosenkarki. Dużo rozmawialiśmy. Czy Agnieszka skorzystała? Nie wiem. Ale ja na pewno skorzystałem bardzo dużo. Ona nauczyła mnie innego spojrzenia na świat. Widziała dookoła siebie dużo więcej niż ja widziałem. Wspólne rozmowy, które prowadziliśmy w towarzystwie, np. w SPATiF-ie - z Minkiewiczem, Ważykiem i wieloma innymi – to bardzo mnie wzbogacało.

Myślę, że inspirowali się Państwo wzajemnie.
– Ja też tak myślę. Agnieszka była bardzo systematyczna i pracowita. Dużo czytała. Inspiracje czerpała z rozmów, ze spostrzeżeń. Pamiętam, jak razem z małą Agatką, w Falenicy poszliśmy na spacer. Zatrzymaliśmy się u miejscowego kowala w kuźni, który właśnie podkuwał konia. Mała Agatka powiedziała wtedy: „tylko koni żal”. Z inspiracji tego stwierdzenia córeczki, Agnieszka napisała właśnie tekst piosenki „ Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma” z refrenem – „Tylko koni, tylko koni, tylko koni, tylko koni żal”. W naszym domu panowała atmosfera twórczej wrażliwości.

Jak długo trwało Państwa małżeństwo?
– To nie było formalne małżeństwo. To był wolny związek partnerski – jak to się teraz mówi. To trwało około 8 – 10 lat. Były przerwy, rozstania. Wyjeżdżaliśmy osobno, również zagranicę.

A potem było zamknięcie się na siebie, kryzys?

– Nasze rozstanie było bardzo bolesne. Byłem zrozpaczony. Zostałem z córką sam w tym domu, który zbudowaliśmy na Żoliborzu. Agnieszka uważała, że tak będzie dla Agaty lepiej. Sama wróciła na Saską Kępę, do swojej matki. Nie wiedziałem jak sobie dam radę. Ale po jakimś czasie relacje nasze ułożyły się optymalnie. Agnieszka interesowała się swoją córką. Pomagała mi, sfinansowała remont domu, bywała z nami bardzo często. Nawet, kiedy założyłem nową rodzinę, przyjaźniła się z nami.

No właśnie, ożenił się Pan.
– Tak. Nasz związek z Martą trwa 30 lat. W 1980 roku oboje z żoną znaleźliśmy się w symetrycznej sytuacji. Marta rozeszła się z mężem i była ze swoim synkiem Łukaszem, a ja byłem po rozstaniu z Agnieszką i była ze mną Agata. Łukasz był ślicznym, uroczym, ciepłym dzieckiem i świetnym młodszym braciszkiem dla Agaty.

Harmonia i rodzinne szczęście?

- Były kłopoty, – bo każde z nich przestało być jedynakiem. Były też problemy z równym traktowaniem ich przez Martę i przeze mnie. Trudno wyzwolić się z nadopiekuńczości w stosunku do swojego dziecka. W takich klejonych rodzinach może być ten problem, u mnie był. Dużo rozmawiałem o tym z Martą. To były trudne rozmowy, wymagające dyplomacji. Łukasz zyskał ojczyma. Marta bardzo dbała, żeby jej syn miał kontakt ze swoim ojcem. Agatka zyskała „macoszkę”. A Agnieszka, dopóki żyła, była w dobrych, bliskich stosunkach i z Agatą i z Martą. Uważam jednak, że każdy rozwód, każde rozstanie, i klejenie nowej rodziny, jest bardzo trudne. Nikomu tego nie życzę. Ale skoro już tak się ułożyło… to wyszło całkiem dobrze.

To problemy i rozterki rodziców. A dzieci?
- Dzieci zaadoptowały się bardzo dobrze. Włożyłem dużo wysiłku w ich wychowanie. Przyjąłem pracę w Stanach Zjednoczonych, żeby dzieci chodziły do dobrych szkół. One sprostały temu zadaniu.

Łukasz jest psychologiem. A Agata ?
– Agata to jest NAJLEPSZE, co mnie w życiu spotkało. Byłem szczęśliwy, kiedy się urodziła, chociaż chciałem mieć syna – Kubę. Teraz mam wnuka o tym imieniu. Agata była bardzo dobrym dzieckiem. Nie było z nią większych problemów. Dobrze się uczyła, była świetną sportsmenką. Grała zawodniczo w tenisa. Kiedy studiowała w Harwardzie, była też bardzo dobrą studentką. Ukończyła Harvard z wyróżnieniem. Myślałem, że poświęci się pracy naukowej, ale tak się nie stało. .Dość wcześnie wykazała temperament dziennikarski. Zaczynała w Filipince czy w Zwierciadle z własnej inicjatywy i bez mojej wiedzy.

Miała wsparcie od Pana - wytrawnego dziennikarza?
- Nie. Ja jej nie pomagałem, ani w pisaniu, ani w kontaktach. Jest zupełnie samodzielna. Ja zresztą nie jestem zadowolony, że Agata jest dziennikarką. Sam spędziłem życie w dziennikarstwie, chociaż podoba mi się bardziej zawód architekta czy lekarza… Ale do tego trzeba uczyć się fizyki, chemii, matematyki, a my jesteśmy rodziną o predyspozycjach humanistycznych. Mam nadzieję, że Agata nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i będzie poszukiwać nowych dróg.

Podjęła się też gigantycznej pracy. Postanowiła ocalić od zapomnienia ogromną literacką spuścizną po mamie – Agnieszce Osieckiej. Prowadzi Fundację jej imienia.

- Ona Jest bardzo zajęta: praca dziennikarska, synek i rodzina, dbanie o swój rozwój intelektualny, utrzymanie nawyków sportowych i Fundacja. Na wszystko kradnie czas. Jest dużo lepiej wykształcona ode mnie. Zna się na sztuce, ma zainteresowania artystyczne, duży dar spostrzegawczości i ogromne poczucie humoru. Ma ogromny potencjał.

Udało się jednak namówić Pana na podzielenie się doświadczeniami i przemyśleniami dotyczącymi życia prywatnego. Jednak nie zapominam, że najchętniej sam Pan pisze. Felietony o zjawiskach społecznych, politycznych, ekonomicznych i książki. Zaskoczyła mnie ta ostatnia, o Wojciechu Fibaku: „Moja Gra”. Jest świetna.
- Ja zawsze interesowałem się sportem. Napisałem kiedyś, w latach siedemdziesiątych, książkę o Igrzyskach Olimpijskich w Monachium – „Pan Bóg przyjechał do Monachium” Później Agata trenowała tenisa – bardzo intensywnie. Cała rodzina woziła ją na treningi, zgrupowania, zawody. Fibak zainteresował się grą i zapałem Agaty. Zafundował jej obóz tenisowy, na którym potem ona pracowała jako instruktorka. Agnieszka, która poznała Fibaka w Stanach, uważała, że ja powinienem napisać książkę o nim. Bo Fibak to nie tylko tenisista – sportowiec, ale kolekcjoner sztuki i biznesmen. Na napisanie tej książki namawiał mnie również Tadeusz Olszański- sprawozdawca sportowy i publicysta. Uległem. I tak powstała książka, wznowiona teraz i oczywiście uzupełniona o te dwadzieścia lat od pierwszego wydania. W życiu Wojciecha Fibaka, przez ten czas, wiele się zmieniło. Trwa kolejny set: powrót do Polski, nowe małżeństwo, nowe dziecko, nowe interesy..

Na zakończenie jeszcze troszkę prywatności. Alkohol.

– Nie byłem w życiu pijany, ale nie byłem abstynentem. Przeżyłem bardzo problemy choroby alkoholowej Agnieszki. Jestem człowiekiem, który dobrze się kontroluje. Np. paliłem papierosy, ale nigdy nie byłem nałogowcem. Rzuciłem palenie, żeby pomóc Marcie w rzuceniu.

Pieniądze...
– W skali 1 do 10 punktów, wyceniam ich znaczenie w moim życiu - na 6. Będąc studentem drugiego roku zacząłem zarabiać. Zawsze robiłem za pieniądze, to, co lubię robić. Więc nigdy nie musiałem pracować dla pieniędzy. Nigdy mi ich specjalnie nie brakowało. Gdybym nie miał pieniędzy, to bym się martwił. Pieniądze mają mi dawać poczucie bezpieczeństwa.

Jedzenie...
– Lubię dobrze zjeść. Lubię kuchnię włoską, lubię też kuchnię azjatycką. Ze względu na moją dietę, nie mogę korzystać z przysmaków kuchni polskiej: schabowego z kapustą, bigosu – są mi zakazane. Kiedyś sam gotowałem i to jak na mężczyznę, dużo. Ale teraz wyparła mnie z kuchni całkowicie Marta i w ogóle nie gotuję.

Marta nie słyszy, ogląda się Pan za kobietami?
– Jeśli miałem jakieś słabości, to nie były narkotyki, ani jak mówiłem, alkohol, ale zainteresowanie kobietami. Wszystkie kobiety, z tych kilku moich związków, były wspaniałe. Do dzisiaj pozostała mi wrażliwość na płeć piękną. Ale teraz, jestem przecież dziadkiem. Już nie wypada. Mam oczy otwarte, widzę, ale już się nie angażuję. Podziwiam kobiety jako dzieła sztuki i natury.

Dziękuję serdecznie za tę rozmowę.
- To ja dziękuję.

Bożenna Ulatowska
fot. Glinka Agency
Źródło: www.ikmag.pl  / Imperium Kobiet
Oceń ten artykuł:  1 pkt 2 pkt 3 pkt 4 pkt 5 pkt    Aktualna ocena: 3,97
 
Wyślij e-mail rekomendujący ten artykuł
E-mail adresata
 
 
Daniel Passent: Mam szczęście do kobiet!
Rozmowa ze znanym i cenionym felietonistą, pisarzem, dyplomatą Danielem Passentem.
Czytaj cały artykuł

 
Twoje Imię i Nazwisko
 
Twój E-mail
 
 
Dodaj swój komentarz do artykułu.
 
Komentarz
Autor
 

Wasze Komentarze

Intelektualne lustracyjne kundle jak zwykle obsikaly TW kolege Olechowskiego Mroziewicza i Wałęsy.. Komu zaszkodziło nie podali. Na Passencie się wychowałem więc wiem że można nie być TW i nie wyjeżdżać do kk. Imponuje życiorysem klasa i żywotnością. Brawo Nie daje rady zalogować się do portalu Polityki dlatego śle uznanie ta droga
Muszymir 2021-05-22 15:11:24
Zgrabnie pominięto związki Passenta z "Polityką", tubą propagandową PRL, adresowaną do tzw. inteligencji. Od sierpnia 1980 roku zawzięty wróg Wałęsy i Solidarności.
Belfer 2021-01-19 12:37:32
Zgrabnie pominięto związki Passenta z "Polityką", tubą propagandową PRL, adresowaną do tzw. inteligencji. Od sierpnia 1980 roku zawzięty wróg Wałęsy i Solidarności.
Belfer 2021-01-19 12:37:32
wspaniały facet
Anonim 2021-01-17 16:33:08
Fantastyczny,niezrównany dziennikarz i człowiek,dziś już takich nie ma
Tadda 2020-09-13 05:05:10
Ja po rozstaniu nie mogłam się pozbierać. Dopiero dzięki urokowi miłosnemu ze strony urokmilosny24.pl odzyskałam faceta. Znow jestem szczęśliwa.
Anonim 2015-03-20 22:01:52
Autorze artykułu, sprawdzaj w słowniku zanim opublikujesz! Są błędy różnego rodzaju!
kena 2014-04-22 07:41:08
TW „JOHN”, TW „DANIEL” - DANIEL PASSENT (1938), studiował ekonomię w Leningradzie (1955 – 1956), UW (1956-1960) i Pricenton (1962-1963), jako dziennikarz zadebiutował w „Sztandarze Młodych” (1956), od 1959 roku jest członkiem redakcji „Polityki”, wraz z Agnieszką Osiecką ma córkę Agatę. W latach 1990-1994 pracował w Bostonie jako redaktor miesięcznika „El Diario Mundial”, który ukazywał się w 7 językach. Chodziło o usunięcie TW „Johna" na pewien czas z widoku by zapomniano jego płomienne poparcie dla stanu wojennego. Postkomuniści za wierność nagrodzili TW „Daniela” stanowiskiem ambasadora w Chile (1996- 2001). Najpopularniejszy autor „Polityki”, autor skeczy i monologów do STS, kabaretów Dudka i Pod Egidą oraz przedstawień rewiowych w Teatrze Syrena. W telewizji prowadził program „Goście Daniela Passenta”. W czasie pracy dla STS (1954) został zwerbowany przez cywilny kontrwywiad (późniejszy Departament II). TW „Daniel” jest ulubionym dziennikarzem „niezależnym” Małgorzaty Łaszcz, która wyciągnęła go z zapomnienia i lansuje w swoim programie „Loża prasowa” w TVN24. TW „Daniel” bronił swego kolegi z „Polityki” Krzysztofa Mroziewicza (KRUK - Organy i instytucje państwowe).
rapaport 2012-12-17 18:20:37
Rosjanie, których znieważa chory psychicznie sędzia Sądu Rejonowego w Nowym Dworze Mazowieckim, Michał ŚWIĆ, OBETNĄ MU JAJA.
rydzyk 2012-03-26 15:15:19
szanowanym przez kogo? chyba przez takich samych szmaciarzy jak on http://niezalezna.pl/11611-tw-daniel-z-„polityki”
Anonim 2011-06-07 11:25:44


Wszystkie komentarze są własnością ich autorów. Autor ponosi pełną odpowiedzialność za treść wpisu. Jeżeli wynikną z tego konsekwencje prawne, planetakobiet.com.pl może przekazać wszelkie informacje stronom zainteresowanym na temat danego użytkownika oraz pomóc w jego zlokalizowaniu.

Konkursy

Wywiady z gwiazdami

Nasza Ankieta

Najprzystojnieszy polski aktor to?

zagłosuj
Moda   Trendy   Projektanci   Modna w ciąży   Ciekawostki   Porady stylisty   Zdrowie i Uroda   Zdrowie   Uroda   Make-up   Rozmaitości   Kącik kulinarny   Z życia wzięte   Wielki świat   Motoryzacja   Nasze dzieci   Porady   Nasz ślub   Kultura   Muzyka   Kino   Teatr   Książka   Sztuka   Konkursy   Konkurs SMS-owy   Konkurs książkowy   Konkurs muzyczny   Wywiady z gwiazdami   Kominek    
Copyright © 2024 Planeta Kobiet. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Projekt i wykonanie L77 - Strony internetowe Strony internetowe